środa, 12 października 2016

Strach z Cynamonem/ One Shot

Nie mów już nic więcej. Pozwól mi. Już pozwól mi się poddać. Skoczyć. I zapomnieć. Przestań szeptać. Przestań patrzeć na mnie. Twoje oczy. Ciemne, z błyskiem. Mówiłeś, że błyszczą tylko dla mnie. Mam dosyć. Pozwól mi się karać. Jestem taka zła. Taka okropna. Samolubna. Wszystko olewam. Mam gdzieś nie staram się. Nie mów mi. Nie mów tych dwóch okropnych słów.

Będzie dobrze.

Zachwiałam się już kolejny raz. Skok z trzeciego piętra wystarczy? W mojej okolicy nie ma wyższych budynków. Są dalej. Ale po co mam się dodatkowo męczyć? Skoro cel i tak ten sam.

A ty wciąż do mnie mówisz. Chodzisz za mną. A ja uciekam. Balansuję. Jak baletnica, mknę po krawędzi. Niczym łabędź. Ptak. Najpiękniejszy. To cudowne.

Strach w twoich oczach. Ten sam kiedy widziałeś nowe rany. Kiedy widziałeś coraz to inne tabletki. Ale teraz widzę inną nutę. Strach z cynamonem.

Ups. Zachwiałam się. Usłyszałam tylko twój wrzask. Nie patrzyłam. Tylko lot... wiatr. Czemu ciągle czułam twoje ciepło? Zapach? Szybki oddech na szyi?

Otworzyłam oczy. Ten krótki lot to była najdłuższa chwila w całym moim życiu... Chwila zakończona gorzkim smakiem twoich ust.

Kiedy kolejny raz ciemność zniknęła, byłam w szpitalu. Zawsze tam się trafia. Potem pewnie znów będzie mnie z tego wyciągać.

Ryczałam. Krzyczałam. Wyłam jak wilk. Wiłam się... udarzałam coraz mocniej w poduszkę. Szwy mi pękły. Szybko zaczęłam je zawijać. Jak bardzo życie jest cenne, skoro uznałeś, że zasługuję na nie bardziej niż ty...?

***

Jest dobrze. Proszę nie. Proszę chodź do mnie. Wróć. Pójdziemy do domu. Zrobię ci herbaty. Zmienię bandaż. Będziesz płakać, ja będę głaskać twoje plecy. Potem obejrzymy film. Znów zaśniesz. A ja znów będę z tobą całą noc.

Będzie dobrze.

Widzę jak tracisz równowagę. Zbliżam się do ciebie małymi kroczkami. Chodź do mnie. Słuchaj mojego szeptu. Mnie. Tęsknisz za mną. Dalej podejdź. Zabiorę cię stąd...

Nie uciekaj. Jestem tak blisko. Ty ciągle uciekasz. Nie strasz mnie. Błagam nie. Szanuj swoje serce. Mnie. Życie. Spójrz w dół. Potem na mnie. W moje oczy... Ty nie chcesz...

Boję się. O ciebie. Twoje ciało. Delikatny zapach brzoskwini... Niemal cię dotykam. Jeszcze chwila i będziesz bezpieczna w moich ramionach. Nie uciekaj. Nie pozwalaj mi się bać.

Zrobiłaś to. Nie panuję. Ani nad sobą. Ani nad krzykiem. Skaczemy. Obejmuję cię w pasie i przyciskam do swojego ciała. Chowam. Będziesz bezpieczna. Jesteś. Ja jestem. Nic ci się nie stanie. Trzymam cię, słyszysz?